noyb z zadowoleniem przyjmuje wczorajszą wiodącą decyzję niemieckiego Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie roszczeń związanych z incydentem dotyczącym ochrony danych na Facebooku
Prawa autorskie do zdjęcia nagłówka powyżej: Steffen Prößdorf, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons
Oświadczenie Maxa Schremsa.
Max Schrems: "Pomimo jasnych przepisów RODO i kilku orzeczeń TSUE, niemieckie sądy regularnie odmawiały odszkodowania w sprawach dotyczących ochrony danych. Cieszymy się, że BGH postawił teraz na swoim i dostosował niemieckie orzecznictwo. Debata prawna w Niemczech była do tej pory zdominowana przez prawników korporacyjnych, a niektóre sądy dały się zwieść ich prymitywnym teoriom i szybko odrzucały trudne sprawy dotyczące RODO. W rezultacie Niemcy stały się ogólnoeuropejskim problemem w sprawach dotyczących ochrony danych"
Niemieckie sądy i literatura są jak dotąd bardzo wrogo nastawione do RODO. W Niemczech literatura prawnicza ma duży wpływ na sądy. Jednak w dziedzinie ochrony danych po stronie korporacyjnej są prawie wyłącznie wyspecjalizowani prawnicy. Ponadto badania w dziedzinie praw cyfrowych są coraz częściej zlecane i opłacane przez firmy w alarmującym stopniu - często bez odpowiedniego ujawnienia. W tym kontekście wyłoniła się branża, która nadal tworzy prymitywne teorie na temat tego, dlaczego roszczenia z tytułu RODO powinny być odrzucane lub dlaczego odszkodowania za naruszenia ochrony danych praktycznie nie istnieją.
Na przykład w Niemczech wynaleziono "próg istotności", po czym sądy odrzuciły wiele spraw o odszkodowanie z tytułu RODO jako "nieistotne". Sądy austriackie również przyjęły tę teorię, chociaż RODO nie daje ku temu żadnych podstaw. Dopiero TSUE położył temu kres(C-300/21 Österreichische Post). Niemniej jednak niektóre niemieckie sądy wielokrotnie oddalały takie sprawy, wbrew orzeczeniu TSUE.
Naruszenie prywatności jest "szkodą podstawową". Często trudno jest obliczyć szkodę, gdy prawa nie są bezpośrednio "mierzalne". Jednak w innych obszarach poza ochroną danych nie jest to powód, aby nie przyznawać odszkodowania. Na przykład w prawie medialnym zniewaga może być tak samo "szkodą" jak ból złamanej nogi. W innych obszarach sądy stopniowo wypracowały, jaka rekompensata jest odpowiednia. W niektórych krajach UE doprowadziło to również do opracowania nieformalnych "tabel złamań" dla roszczeń o odszkodowanie.
"Szkody wtórne" niezależnie kwalifikują się do odszkodowania. Uszkodzenie podstawowego prawa do ochrony danych można również oddzielić od "szkód wtórnych". Na przykład, można już cierpieć z powodu bezprawnej publikacji choroby. Jeśli ktoś następnie traci pracę z powodu publikacji, jest to druga, niezależna szkoda wtórna - która kwalifikuje się do odrębnego odszkodowania. Prawnicy korporacyjni do tej pory konsekwentnie zaprzeczali, że samo podstawowe prawo do ochrony danych jest szkodą i skupiali się na (rzadkich i trudnych do udowodnienia) szkodach wtórnych.
Decyzja w skrócie: We wczorajszej decyzji Federalny Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że sama utrata kontroli nad własnymi danymi osobowymi może stanowić szkodę, która może zostać zrekompensowana na mocy RODO, pod warunkiem, że szkoda ta wynika z naruszenia RODO. Czyniąc to, niemiecki sąd najwyższy podąża za orzecznictwem TSUE (zob.(C-200/23). Dalsze niedogodności, takie jak konkretne niewłaściwe wykorzystanie danych lub inne negatywne konsekwencje, nie są wymagane do przyznania osobom, których dane dotyczą, odszkodowania na mocy RODO. Chociaż BGH zajmował się konkretnie naruszeniem danych na Facebooku, stwierdzenia zawarte w wyroku można prawdopodobnie zastosować do innych scenariuszy, w których osoby, których dane dotyczą, są bezprawnie pozbawione kontroli nad swoją prywatnością.