UE zobowiązała się do poprawy współpracy w zakresie RODO - i pogorszyła ją

This page has been translated automatically. Read the original or leave us a message if something is not right.

Od 2018 r. RODO ma zapewnić Europejczykom prawo do prywatności w całej UE. Jednakże, gdy prawa obywateli są naruszane przez firmy z siedzibą w innym państwie członkowskim UE/EOG, skargi są rozpatrywane za pośrednictwem złożonego "mechanizmu współpracy" między organem ochrony danych w państwie członkowskim użytkownika a organem ochrony danych w państwie członkowskim firmy. Ten mechanizm egzekwowania przepisów jest podstawą powszechnie uznawanej nieskuteczności RODO. Skargi giną, decyzje podejmowane są latami i praktycznie nie ma możliwości podjęcia działań przeciwko nieaktywnym organom ochrony danych. UE podjęła próbę rozwiązania tego problemu za pomocą "rozporządzenia proceduralnego RODO". Ale teraz staje się jasne, że wkrótce poniesie sromotną porażkę. Końcowe tak zwane "trójstronne" negocjacje między Parlamentem Europejskim, państwami członkowskimi i Komisją Europejską doprowadziły do bałaganu legislacyjnego, który prawdopodobnie sprawi, że procedury będą bardziej złożone, wolniejsze i podatne na wyzwania prawne. noyb uważnie śledzi dokumentację i wydaje teraz publiczne ostrzeżenie. Dokumentacja wymaga intensywnej dodatkowej pracy. Obecne podejście wydaje się ogólnie pogarszać sytuację.

GDPR Procedural Regulation

"Prostsze i szybsze" stało się "Złożone i niestabilne". Jak dotąd RODO przewiduje, że organy ochrony danych (OOD) w 30 krajach UE/EOG powinny "współpracować", ale nie wyjaśnia szczegółowo, w jaki sposób ta współpraca powinna być prowadzona. Procedury krajowe znacznie się różnią. Wymogi dotyczące przesłuchiwania stron, udostępniania dowodów lub formalnego wydawania ważnych decyzji różnią się w poszczególnych państwach członkowskich. Podstawowe zasady, takie jak udostępnianie informacji o sprawie wszystkim organom, nie funkcjonują w praktyce. Ogólnie rzecz biorąc, doprowadziło to do niezwykle powolnych procedur RODO, utraty dokumentów i nieudanych działań egzekucyjnych. Nawet proste sprawy, takie jak wniosek o dostęp do informacji złożony przez osobę, której dane dotyczą, mogą trwać 5 lub więcej lat. Kiedy Komisja Komisja Europejska ogłosiła, że naprawi ten bałagan za pomocą "rozporządzenia proceduralnego RODO", główną obietnicą było osiągnięcie skutecznego egzekwowania prawa poprzez szybsze, usprawnione i prostsze procedury.

Jednak w obecnej sytuacji instytucje UE mają zamiar stworzyć coś dokładnie odwrotnego: jeszcze bardziej złożony, nieelastyczny i niespójny koszmar proceduralny, który nie poprawi, ale zmniejszy egzekwowanie RODO.

Komisja Europejska nigdy nie przeprowadziła właściwej oceny skutków i nie zaangażowała zainteresowanych stron przed przedstawieniem swojego wniosku, wyraźnie nie posiadając podstawowej wiedzy proceduralnej. W następstwie zepsutej propozycji Komisji, Rada przedstawiła połowiczne stanowisko, ponieważ belgijska prezydencja UE chciała szybko "zamknąć" sprawę do lata 2024 roku. Parlament Europejski, w przeciwieństwie do pierwszych obiecujących kroków podjętych w celu fundamentalnej reformy wniosku Komisji w poprzedniej kadencji, wydaje się, że pod nowym przywództwem porzucił prawie wszystkie ambicje.

Podsumowując, ta inicjatywa ustawodawcza z pewnością stanie się wstydem dla UE - zwłaszcza po niedawnych obietnicach, że w końcu poważnie potraktuje podstawowe prawa Europejczyków do ochrony danych i prywatności oraz udowodni światu, że RODO jest złotym standardem - nie tylko na papierze. Oczekiwany rezultat byłby również sprzeczny z aspiracjami UE do ograniczenia złożonych zasad i poprawy jakości prawnej prawodawstwa UE. Zamiast tylko uprościć podstawową procedurę, negocjowane projekty tekstów doprowadziłyby do około dziesięciu rodzajów możliwych procedur RODO - z różnymi podwariantami, zwrotami i zakrętami.

Max Schrems, przewodniczący noyb.eu: "Początkowo bardzo popieraliśmy jasne zasady proceduralne. Ale ten wniosek może stać się największym bałaganem legislacyjnym, jaki widziałem od dłuższego czasu. Podczas gdy Rada i Parlament Europejski wydają się ogólnie zgadzać, że wniosek Komisji wymaga istotnych zmian, wydaje się, że nie udało im się rozwiązać problemów strukturalnych, a raczej dodać jeszcze więcej i bardziej złożonych elementów. Parlament Europejski całkowicie zrezygnował z wprowadzenia ugruntowanych podejść proceduralnych. Rezultatem jest przeładowany system, który sprawi, że procedury będą jeszcze bardziej złożone i wolniejsze. Wiele elementów ma tak niską jakość prawną, że ustawa ta nie rozwiąże problemów, ale wygeneruje więcej sporów"

Procedural Regulation Overview Chart

Szczęśliwi, jeśli wszyscy są niezadowoleni? Podczas gdy wiele europejskich bitew politycznych toczy się między dwiema grupami interesów, ta sprawa wydaje się być walką między tworzeniem prawa wysokiej jakości a podejściem, które nie jest ani wykonalne, ani zgodne z najbardziej podstawowymi zasadami proceduralnymi. Pomimo ostrzeżeń ekspertów, dokumentacja jest po prostu przepychana przez cały proces. Wielu komentowało za zamkniętymi drzwiami, że tekst jest "gówniany show" lub że negocjacje trójstronne niestety doszły do punktu, w którym tworzenie prawa jest "fabryka kiełbas, która produkuje kiełbasę - bez względu na zawartość". Pomimo faktu, że wielu graczy zdawało sobie sprawę z problemu, podjęto niewiele działań. Wspólnym tematem wydaje się być "uchwal to w ten czy inny sposób - tak długo, jak będzie to poza moim stołem."

Max Schrems: " To rozporządzenie mogło zmienić zasady korzystania z praw podstawowych. Zamiast tego wygląda na to, że zmarnuje tysiące godzin w i tak już przepracowanych urzędach, zalecając różne bezużyteczne i zbyt skomplikowane kroki proceduralne, co przekłada się na miliony pieniędzy podatników. Jednocześnie procedury będą wolniejsze i bardziej złożone zarówno dla przedsiębiorstw, jak i obywateli. Egzekwowanie praw zwykłych ludzi wynikających z RODO będzie jeszcze trudniejsze. Przedsiębiorstwa prawdopodobnie doświadczą większej niepewności prawnej, niedokładnych decyzji i wyższych kosztów prawnych związanych z dodatkową papierkową robotą i koniecznymi odwołaniami"

Średniowieczne podejście proceduralne - zamiast praw stron. Pierwotna propozycja Komisji Europejskiej była zgodna z autorytarnym duchem. "Wiodące" organy ochrony danych w tym samym kraju co firma (takie jak osławiony irlandzki DPC) były w miarę możliwości chronione przed koniecznością współpracy z innymi organami ochrony danych i wysłuchiwania zainteresowanych stron. W ten sposób miały one być w stanie przeprowadzić procedurę samodzielnie, nie niepokojone przez nikogo. Takie podejście jest jednak przeciwieństwem nowoczesnej, sprawnej i przejrzystej administracji. Kluczowe jest zaangażowanie stron na wczesnym etapie, aby podejmować decyzje zgodne z faktami i powszechnie akceptowane. W końcu to firmy najlepiej wiedzą, jak działają ich systemy, a skarżący najlepiej wiedzą, na czym polega ich problem związany z RODO. Zamiast tego Komisja zbudowała procedurę w oparciu o czysto "systemie inkwizycyjnym" - dosłownie średniowiecznym podejściu z XII wieku. Wiele dokumentów i decyzji w ramach procedury jest wydawanych przed przeprowadzeniem jakiegokolwiek dochodzenia lub przesłuchania stron. Wydaje się, że wiele koncepcji zostało zapożyczonych z praktyki irlandzkiego komisarza ds. ochrony danych - organu ochrony danych, który wywołał najwięcej sporów z innymi organami ochrony danych i który jest znany z niezwykle powolnych i niechlujnych procedur. Nie jest jasne, w jaki sposób odpowiednie elementy proponowanego prawa (w szczególności w art. 9-17) będą współdziałać ze znacznie bardziej nowoczesnymi procedurami krajowymi. Rozporządzenie nie definiuje właściwie wzajemnego oddziaływania prawa unijnego i krajowego.

Max Schrems: "Podejście Komisji Europejskiej polegało na założeniu, że organy ochrony danych wiedzą wszystko. Zamiast przesłuchiwać strony, jak ma to miejsce w prawie wszystkich państwach członkowskich UE, Komisja Europejska przewidziała, że strony będą przesłuchiwane dopiero pod koniec dochodzenia w drodze "decyzji wstępnej". Prawa stron byłyby zatem bardzo ograniczone. Takie podejście może skutkować ogromną liczbą niedokładnych decyzji. W końcu to firmy najlepiej wiedzą, jak działają ich systemy, a skarżący najlepiej wiedzą, na czym polega ich problem. Całkowicie niejasne jest, w jaki sposób koncepcje te współgrają z krajowymi przepisami proceduralnymi. Artykuł, który miał to wyjaśnić, również został usunięty"

"Szybkie" procedury: 3 czy 33 miesiące? Jedną z ostatnich nierozwiązanych kwestii w obecnych negocjacjach wydają się być terminy postępowań. Jak dotąd, organy ochrony danych zgłaszają średnio około 8 miesięcy na wydanie decyzji. W państwach członkowskich, które już wprowadziły taki termin, średnia wynosi około 4,5 miesiąca. Dlatego nie było irracjonalne, że Parlament Europejski zaproponował termin 3 miesięcy w prostych przypadkach i do 9 miesięcy w innych przypadkach. Rada zaproponowała jednak termin na podjęcie decyzji do 33 miesięcy. Jak dotąd nie ma porozumienia co do tego, czy użytkownicy mogą wnieść sprawę w swoim kraju. Zamiast tego mogą być zmuszeni do pozwania zagranicznego organu ochrony danych w innej jurysdykcji UE w związku z opóźnieniami. Dla większości osób byłoby to praktycznie niemożliwe.

Max Schrems: "Władze informują, że procedury trwają średnio około 8 miesięcy. Niektóre propozycje państw członkowskich mówią o 33 miesiącach. Byłby to pierwszy raz, kiedy można by nawet zgłosić opóźnienie do sądu, który z kolei może potrzebować lat, aby podjąć decyzję w sprawie pozwu o opóźnienie. Jest to w zasadzie darmowa przepustka dla organów ochrony danych do przeciągania procedur w nieskończoność..."

Brak wiedzy proceduralnej. Jedną ze strukturalnych przyczyn wątpliwego wyniku tego procesu może być fakt, że zarówno Komisja Europejska, Parlament, jak i Rada prawie nigdy nie zajmowały się przepisami dotyczącymi prawa procesowego. Prawo proceduralne jest obecnie domeną państw członkowskich. Do tej pory UE nie wydała żadnych istotnych przepisów dotyczących administracyjnego prawa procesowego. Nawet w państwach członkowskich prawem procesowym zajmują się zazwyczaj prawnicy-eksperci w odrębnych wydziałach na uniwersytetach i wyspecjalizowanych jednostkach w krajowych ministerstwach sprawiedliwości. Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że wniosek ten wymagałby znacznie więcej przygotowań i inwestycji, aby uniknąć obecnej sytuacji, w której prawodawcy UE wydają się jedynie kopać puszkę w dół drogi.

Max Schrems: "Istnieje specjalna rasa prawników, którzy zajmują się prawem proceduralnym. W tej sprawie wyraźnie brakowało tego know-how. To tak, jakbym jutro zaczął zajmować się astrofizyką - wynik prawdopodobnie nie byłby korzystny dla ludzkości".

Share